Prosta bransoletka z wełny
Kiedy przypominam sobie wakacje z okresu dzieciństwa, za każdym razem nasuwa mi się jedna myśl - tworzenie. Okres letni był dla mnie czasem intensywnej działalności twórczej. To wtedy zakochałam się w technice origami, masowo rysowałam, wycinałam, malowałam, kleiłam... W dużej mierze działo się to za sprawą obozów harcerskich, na które rok rocznie wyjeżdżałam, a które dawały mnóstwo okazji do aktywności twórczej.
I właśnie podczas jednego z takich obozów miałam okazję zaplatać bransoletki z muliny. A manię tworzenia takich bransoletek zainicjowała moja mama, przywożąc mi podczas obozowych odwiedzin książkę "Indiańskie warkoczyki. Bransoletki przyjaźni". Wyplatać zaczęłam nie tylko ja, ale i większość moich koleżanek.
Po powrocie do domu wyposażyłam się w zapas muliny i działałam dalej, testując nowe wzory z książki... Wow! To był dopiero fajnie spędzony czas.
Bransoletki produkowałam bardzo długo, nawet w okresie studiów... i przypuszczam, że gdybym dorwała teraz mulinę, to pokusiłabym się o zrobienie jeszcze jednego ciekawego bransoletkowego egzemplarza...
Ale zamiast muliny w moje ręce wpadła ostatnio wełna... I postanowiłam, że zrobię nieco inną wersję bransoletki "przyjaźni". Inny materiał, inna metoda, ale frajda podczas tworzenia równie duża. I co w tym wszystkim najważniejsze - poziom trudności jest tu mega niski - wszystko odbywa się techniką tzw. przeplatanki.
Także z produkcją poradzi sobie każdy. A efekt? No cóż... zobaczcie sami! (tylko koniecznie oglądajcie do końca!) ;)
Komentarze
Prześlij komentarz